Zanik węchu przy COVID-19 a wizyta u laryngologa: czy warto?
Panująca od 2020 roku pandemia COVID-19 przyniosła ze sobą wiele różnych problemów i mowa tutaj nie tylko o męczących wszystkich obostrzeniach, ale i o rozmaitych problemach natury zdrowotnej. Wśród możliwych następstw zakażenia wirusem SARS-CoV-2 wymieniana jest m.in. mgła mózgowa, ale i zaburzenia węchu. Problemy z powonieniem polegać mogą zarówno na osłabieniu, jak i na utracie węchu – czy w razie ich wystąpienia warto udać się do laryngologa?
Zaburzenia węchu miewają różne przyczyny – najczęściej pojawiają się one w przebiegu różnych zakażeń układu oddechowego, dochodzić jednak do nich może również i w związku z chorobami neurologicznymi (takimi jak np. choroba Parkinsona), narażeniem na substancje toksyczne (np. na rozpuszczalniki) czy nowotworami ośrodkowego układu nerwowego. W 2020 roku najwięcej mówiło się jednak o wcześniej nieznanej możliwej przyczynie osłabienia węchu, którą jest COVID-19.
Zakażenie koronawirusem prowadzić może do wielu różnych dolegliwości, jednymi z nich są utrata smaku oraz utrata możliwości odczuwania zapachów. Problemy te przez pewien czas były uznawane za jedne z najbardziej typowych objawów COVID-19, obecnie wiadome jest już jednak to, że schorzenie to przebiegać może bardzo różnie. Ostatecznie jednak wirus SARS-CoV-2 bezapelacyjnie jest związany ze zmysłem powonienia – u wielu pacjentów jednym z następstwem infekcji jest osłabienie lub nawet utrata węchu.
Pacjenci, którzy mają problem z odczuwaniem zapachów, zazwyczaj rozważają wizytę u laryngologa. W przypadku zaniku węchu przy COVID-19 dobra wiadomość jest taka, że u większości osób z biegiem czasu dochodzi do powrotu możliwości odczuwania zapachów. U niektórych jednak osób, pomimo mijających od infekcji tygodni, problem nie ustępuje – w takiej sytuacji konsultacja ze specjalistą staje się jak najbardziej zasadna. Do laryngologa warto również udać się wtedy, gdy pacjent nie ma pewności co do tego, jaka może być przyczyna utraty zmysłu powonienia – należy pamiętać o tym, że zaburzenia tego rodzaju mogą być następstwem zakażenia wirusem SARS-CoV-2, ale i wielu innych jeszcze, czasami groźnych nawet schorzeń.
